Kowalski: Kołodziejczak ma być nowym Palikotem PO
DoRzeczy.pl: W polskiej polityce wydarzyło się coś, czego niewielu mogło się spodziewać. Na listach Koalicji Obywatelskiej pojawił się Michał Kołodziejczak i to jako "jedynka". O czym to świadczy?
Janusz Kowalski: 27 lipca Platforma Obywatelska w Senacie podejmowała próbę odebrania polskim rolnikom 6,5 miliarda złotych pomocy, bo taką poprawką złożyli. Poprawka została wycofana następnego dnia. W tym samym czasie Michał Kołodziejczak wszedł do Ministerstwa Rolnictwa, by go okupować. Towarzyszyła mu grupa działaczy AgroUnii. Już wtedy powiedziałem mu, że jest podnóżkiem Tuska i że walczy o miejsce na listach Platformy Obywatelskiej. Trzy dni później o Michała Kołodziejczaka, mówiąc w języku dyplomatycznym, upomniał się Kreml, słowami poparcia ze strony Marii Zacharowej. Wtedy nastąpił atak na mnie, gdy mówiono, że jestem przedstawicielem polskiego reżimu. To był jasny dowód na to, że Kreml kibicuje Michałowi Kołodziejczakowi. To, że Donald Tusk, najbardziej prorosyjski premier III RP, który w latach 2007-2014 realizował prorosyjską politykę w zakresie bezpieczeństwa, geopolityki, wziął na swoje listy Michała Kołodziejczaka, czyli kogoś, kto jest kompletnie nieakceptowalny przez polską wieś, jest ukłonem w kierunku Rosji.
Dlaczego Kołodziejczak nie jest dobrym reprezentantem polskiej wsi?
Kołodziejczak, co zawsze podkreślam, nie jest w mojej ocenie żadnym rolnikiem. On udawał kogoś z polskiej wsi, ale miał czas na jeżdżenie Lexusem, dzwonienie iPhonem. Od wielu lat pytam o to, kto go finansował w różnych organizacjach, stowarzyszeniach, fundacjach. Kto za nim stał finansowo? AgroUnia miała świadomość tego, że nie jest w stanie zebrać wystarczającej liczby podpisów i nie jest w stanie zarejestrować swoich list wyborczych, ale i tak Michał Kołodziejczak zrobił coś, co zaszokowało działaczy AgrUnii.
To znaczy?
Kołodziejczak ich zdradził i zostawił dla stołka w polskim parlamencie. Dogadał się natychmiast z Donaldem Tuskiem, który mu zabronował miejsce na liście. Dzisiaj przedstawiciele polskiej wsi wprost mówią, że to judasz polskiej wsi, palą bluzy AgroUnii. To ktoś, kto idzie do Donalda Tuska, który w mojej ocenie był grabarzem polskiej wsi w latach 2007-2014, likwidował posterunki policji, placówki pocztowe, szkoły. Zjednoczona Prawica wygrała w 2015 r. i w 2019 r. dzięki polskiej wsi, ze względu na sprzeciw wobec Donalda Tuska. Jeśli Kołodziejczak idzie do Tuska, to jest to zaprzeczenie interesom polskiej wsi.
Dzisiaj trzeba zwrócić uwagę na inny plan Tuska, który się unaocznił. Kołodziejczak ma być nowym Januszem Palikotem Platformy Obywatelskiej. Potrzebny jest ktoś wulgarny, agresywny, przekraczający wszelkiego rodzaju granice. Tusk wie, że przegrywa, że nie wygra wyborów, że na argumenty ze Zjednoczoną Prawicą nie jest w stanie wygrać. Potrzebuje więc rozróby, agresji, hejtu, nienawiści, konfliktu. W tym sensie instrumentalnie wykorzystuje ambicyjki Michała Kołodziejczaka, któremu kibicuje Kreml.
Rosja rzeczywiście próbuje w pewien sposób wpływać na polską wieś?
Spotykam się z polskimi rolnikami. W Hajdukach Nyskich, we wsi Kamienica, w gminie Nysa, w gminie Kluczbork... Rozmawiam z polskimi rolnikami, przez ostatnie dni nie spotkałem ani jednej osoby, która wypowiedziałaby się pozytywnie na temat Platformy Obywatelskiej i na temat Michała Kołodziejczaka. W mojej ocenie Donald Tusk bardzo mocno zmobilizował polską wieś po to, by zagłosowała za Zjednoczoną Prawicą. Polscy rolnicy, mieszkańcy obszarów wiejskich są polskimi patriotami. Oni naprawdę czują i wiedzą, że głos oddany na Platformę Obywatelską i Michała Kołodziejczaka to głos oddany na sojuszników Kremla, Putina. W tym sensie ten ruch jest kolejnym argumentem za tym, jak bardzo potrzebna jest komisja do spraw badania wpływów rosyjskich w Polsce. Nie ma w tym żadnego przypadku, że popierany przez Kreml Michał Kołodziejczak z AgroUnii, któremu Kreml oficjalnie kibicuje, znajduje się na listach Platformy Obywatelskiej.